Szczytno
Szczytno to dziś miejscowość powiatowa licząca około 25 tysięcy mieszkańców. W jej centrum znajdują się dwa małe jeziora. Najbardziej charakterystycznym obiektem jest zapewne ratusz. Ogromna budowla wzniesiona w latach 20. do dziś mieszcząca władze miasta i powiatu. Warte odwiedzenia są również niedawno wyremontowany budynek sądu oraz kościół Wniebowzięcia NMP. Samą stację znajdziemy bez problemów. Kierując się głównymi miejskimi traktami w stronę Ostrołęki natkniemy się na dworzec PKS, a zaraz za nim na PKP. Budynek stacji to ciekawy architektonicznie obiekt. Do dziś czynna jest jedynie poczekalnia w której znajdują się kasy, otwierane tylko na 30 minut przed przyjazdem pociągu. Od 1 marca 2012 roku kasa jest jednak nieczynna do odwołania. Dwa perony i dwa lub trzy używane tory to wszystko co pozostało zadbane do dziś. Faktem jest jednak iż nie tak dawno pojawiło się nowe oświetlenie peronów. Szkoda jedynie że perony nadal straszą swoimi zrujnowanymi zadaszeniami dla podróżnych. Kiedyś Szczytno stanowiło ważny węzeł komunikacyjny. Pamiętam główny przejazd przy ulicy Warszawskiej. Prawie ciągle zamknięte szlabany i cel naszej podróży kładka ponad torami. Niestety dziś już nie znajdziemy po niej śladu. Po kilkuletnim okresie gdy bezużytecznie stała nieużywana, została rozebrana jesienią zeszłego roku (2011). To tam z bratem przesiadywałem długie godziny obserwując jadące składy. To tam rodziła się moja pasja. Dym przedzierający się poprzez szczeliny między deskami, stukot kół, moc maszyn. Osoby które parowóz widziały tylko w TV raczej nie zrozumieją doznań z związanych z jego widokiem na żywo. Pamiętam te stalowe olbrzymy obracane w parowozowni, położonej nieopodal wspomnianego przejazdu. W pamięci mam też olbrzymie hydranty służące do wodowania parowozów. W pewnym czasie zniknęły one niestety ze stacji. Nie udało mi się ustalić co się z nimi stało. Szczytno to niestety przykład braku zainteresowania istniejącą infrastrukturą. Niszczeją i piękna wieża wodna i parowozownia, która do dziś jest wykorzystywana jako garaż dla drezyn. Niestety jakiś czas temu przebudowany został dach, który po remoncie stracił swój unikalny wygląd i charakter. Większość torów porośnięta jest trawą. Z licznych ramp rozładowczych używane są bodaj tylko dwie. Zresztą ich stan pozostawia wiele do życzenia. Pozostałe rampy niszczeją zaś jedna z nich przeznaczona została na komis samochodowy. Dzięki prywatnemu przedsiębiorstwu możemy podziwiać w Korpelach dwie małe lokomotywy manewrowe. Swojego czasu zostały one odnowione i dziś znajdują się na terenie prywatnym. Powracając jednak na szlak i posuwając się w stronę Pisza za stacją natrafimy po lewej stronie na rampę prowadzącą do nieistniejącego tartaku. Ciekawostką są szyny wmurowane w nią, a służące małej wąskotorówce, która jeździła po terenie zakładu. Z żyjącego niegdyś węzła kolejowego do dziś przetrwało jedynie połączenie pasażerskie z Olsztynem i Ełkiem (dwa pociągi dziennie) oraz nieliczne składy towarowe. Widać jednak światełko w tunelu. W niedługim czasie nastąpią jednak spore zmiany. Remont linii łączącej to miasteczko z Olsztynem ma znacznie przyspieszyć połączenie z tym wojewódzkim miastem. Przebudowa linii ma także obejmować znajdujące się przy niej stacje. W niedługim czasie możemy spodziewać się, że odnowione zostaną straszące swoim wyglądem perony. Druga linia jaka ma być ponownie uczęszczana to połączenie z Wielbarkiem. Firma Swedwood mająca tam swój zakład zainteresowana jest możliwością przewożenia niezbędnego do produkcji drewna pociągami. Poczynione zostały już pierwsze kroki. Po remoncie torowiska jaki firma wykonała własnymi środkami wydawało się, że pociągi pojawią się lada dzień. Niestety przedłużające się negocjacje z przewoźnikiem opóźniły przejazd pociągów. Szczęśliwie zawarto już porozumienie i pierwsze pociągi towarowe mają pojawić się na trasie zaraz po zakończeniu remontu linii do lotniska Szymanach. Szanse na to są spore, ale nie zapeszajmy…
Zobacz Szczytno na Mapie Kolejowej >>>
Linia kolejowa Olsztyn – Szczytno | ← 10,6 km Grom |
Linia kolejowa Szczytno – Ełk | Olszyny 7,6 km → |
Linia kolejowa Szczytno – Biskupiec | Ochódno 9,0 km → |
Linia kolejowa Szczytno – Ostrołęka | Siódmak 5,4 km → |
BAR DWORCOWY “Kurek Mazurski” nr 2 (1995)
Co do jednego z lokali w Szczytnie opinia jest zgodna. Bar Dworcowy odwiedza kto musi, czeka na pociąg i jest bardzo głodny. Bar ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Jest chyba najtańszy w Szczytnie. Maleńkie pomieszczenie przesiąknęło wonią zapachów kuchennych, bynajmniej nie pobudzających apetytu. jadłospis na tablicy pamietającej chyba jeszcze lata propagandy sukcesu, ma tyleż wspólnego z rzeczywistością. Większość wypisanych potraw po prostu nie ma. Trudno tez zorientować się co do godzin otwarcia baru, bo pomimo poszukiwań, nie znalazłem na ten temat żadnej informacji. Bufet jest nieźle zaopatrzony w napoje i towary paczkowane, ale jako przekąske na drogę, podróżny może kupić jedynie bułkę z mortadelą (70 gr) i kiełbase na wagę. Poza tym np. rajstopy i inne towary typu “mydło i powidło”, których obecnośc za bufetem jest ciekawostką forklorystyczną.
Oczywiście nie odmówiłem sobie flaków (2 zł 10 gr). Flaki jak flaki, jadłem gorsze, ale najczęściej ciepłe. przy następnej okazji skusiłem sie na tzw. zrazy (1 zł 60 gr). ostrzegam wszystkich chętnych! nawet biorąc pod uwage niewielkie wymagania i niska cenę jest to potrawa trudno jadalna. Trzy kulki składające się chyba z odrobiny mięsa, prawdopodobnie trocin i diabli wiedzą czego. To wszystko mocno obsmazone, ale w środku lodowate. Kuchenka mikrofalowa to wspaniałe urządzenie, ale dla kogoś, kto potrafi sie nia posługiwać.
Kolejny raz zajrzałem do baru w porze sniadaniowej. W styczniu bywa czasem zimno, więc poprosiłem o szklanke gorącego mleka. Panienka za bufetem otworzyła oczy tak szeroko jak bym zażyczył sobie przynajmniej pieczeni z krokodyla. Przepraszam, już więcej nie będę. To musiał być szok – gorące mleko w styczniu, ale ma gość wymagania!
Normalnie więc zamówiłem fasolke po bretońsku (1 zł 80 gr). Otrzymałem miskę w miarę gęstej zupy z pływającymi ziarenkami fasoli, kawałkami kiełbasy i chyba skórka od słoniny. Wszystko razem niestety tez chłodne. No cóż, jak szaleć to szaleć, poprosiłem jeszcze o bigos (1zł 80 gr). czasem opłaca się zaryzykować. Bigos był może troche kwaśny, ale w sumie smaczny i gorący.
W jednej z książek o powojennej historii mazur czytałem kiedyś o zamachu, który miał miejsce w restauracji dworcowej w Szczytnie. Jak wspominał autor, była to dobra restauracja. Niestety po kulinarnej chwale tego lokalu pozostały już tylko wspomnienia.
Wiesław Mądrzejowski